poniedziałek, 27 lutego 2017

Każdemu wedle zasług



Opowieść o Kainie i Ablu zna większość osób już za czasów swojego dzieciństwa. Starszy z braci, Kain zajmował się rolą, za to Abel trzodą. Obydwaj składali ofiarę Bogu. Młodszy, który był dobrym człowiekiem, ofiarował owcę, starszy, zazdrosny brat ofiarował zboże, lecz jego ofiara nie byłą przyjęta przez Boga. Kain nie chciał być posłuszny Bogu, dlatego postanowił zabić swojego brata. Mimo kłamstw mordercy, Bóg wiedział, co uczynił pierworodny, dlatego sprawił, że na jego ziemi już nic nie miało rosnąć.
W tekście Kołakowskiego Bóg jest przedstawiony w innym świetle niż w opowieści biblijnej. Według autora Bóg osądza niesprawiedliwie prace braci. Z jednej ofiary jest zachwycony, z kolei na ofiarę Kaina macha wzgardliwie ręką. Bóg ocenia tylko obiektywne rezultaty pracy, co z kolei jest sprawiedliwym osądem. W tekście wytłumaczona jest tytułowa zasada: każdemu wedle zasług. Mówi ona o tym, że nawet Bóg w stosunku do ludzi jest obiektywny. Nie można patrzeć na los ludzi, lecz na pracę, jaką wykonują. Z początku tekstu Bóg faworyzuje Abla, lecz później dowiadujemy się, że w stosunku do braci jest obiektywny, patrzy na pracę, którą wykonują. Kain z kolei według autora tekstu mógł postarać się o lepszą pracę, lecz wolał iść po prostu na łatwiznę. Chciał być uczciwy i przynosił to, co uprawiał, lecz nie wytrzymał niesprawiedliwości losu, dlatego postanowił zabić swojego rywala. Oczywiste jest to, że przy trzodzie trzeba napracować się bardziej niż na polu. Ludzie jednak nie patrzą na trud, jaki wkładają w prace inni, lecz na zarobek. Nie biorą pod uwagę tego, że ktoś wkłada więcej trudu w to, co robi, a zazwyczaj jednak jest tak, że osoby z łatwiejszą pracą, oczekują wiele od innych.
Opowieść biblijna oraz tekst Kołakowskiego niosą ze sobą dobry przekaz. Nie należy sugerować się tym, co nam się należy, lecz tym na ile wykonaliśmy swoją pracę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz