Utwór jest prośbą o natchnienie
skierowane do Boga. Prośbą o poezję, która będzie demaskowała kłamstwa i
niesprawiedliwości tego świata.
Julian Tuwim prosi Stwórcę o
inspirację, by pomogła mu napisać kolejne dzieło, jakim jest właśnie piosenka.
Podmiot liryczny, czyli alter ego autora tekstu prosi o natchnienie, by „serce
biło gniewem oceanów”. Bohater chce być na poziomie dalszych pokoleń, wzoruje
się dawnymi, wybitnymi artystami oraz wyraża szacunek do przywołanych poetów i
sztuki. Prosi Boga, by jego dzieła mogły być porównywane z legendami. Tuwim nie
chce, aby Stwórca natchnął go hymnami, pod którymi czai się fałszywość i
zakłamanie ludzi. Poprzez swą sztukę chce, aby ludzie dostrzegli
niesprawiedliwość świata. Nie warto tworzyć hymny, które były pisane dla ludzi
wyższej rangi, arystokracji. To właśnie oni manipulowali chłopami, biedotą.
Wykorzystywali ich do pracy przy tym zarabiając ogromne sumy pieniężne: „bo nie
hymnów trzeba / Tym, którzy w zżartej piersi pod brudną koszulą / Czcze serce
noszą (…). Mimo tego, że poeta nie używa wykrzyknień, można zauważyć gniew,
jaki mu towarzyszył. W ostatniej strofie Julian Tuwim jeszcze raz prosi Boga o
natchnienie, które porównuje do ostrej stali, która powali wszystkich na
kolana. Chce ponieść się fantazji, która będzie się rymowała. Pragnie, by do
wszystkich trafiła jego piosenka.
Mimo upływu lat na świecie nadal
jest podobnie. Bogatsi ludzie mają w życiu łatwiej, to od nich zależy czy dadzą
szansę osobie niższej warstwy społecznej czy też nie. Świat wciąż jest
niesprawiedliwy, ludzie są pogrążeni w kłamstwach, lecz zawsze trzeba mieć
nadzieję na lepsze czasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz